|
FORUM ASW
AEROKLUB STALOWOWOLSKI
|
Ostrów 2014 |
Autor |
Wiadomość |
Vex
Tomek Kalinowski
Wiek: 38 Dołączył: 11 Maj 2009 Posty: 354 Skąd: z nienacka
|
Wysłany: 2014-07-17, 20:37
|
|
|
Taski na dzisiaj:
Po dolocie:
|
|
|
|
|
Lukasz Pantula
Lukasz Pantula
Wiek: 39 Dołączył: 21 Kwi 2009 Posty: 279 Skąd: Warszawa/Sonina
|
Wysłany: 2014-07-18, 10:20
|
|
|
No i po co były te nerwy. Dzisiaj chłopaki znowu robią 300 :) |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-07-18, 11:38
|
|
|
Pewnie poszła plota, że warunki nie wyszły, to uprzejmy organizator zapewnił powtórkę z rozrywki ;) |
|
|
|
|
Vex
Tomek Kalinowski
Wiek: 38 Dołączył: 11 Maj 2009 Posty: 354 Skąd: z nienacka
|
Wysłany: 2014-07-18, 20:21
|
|
|
Dzisiejszy dzień był interesujący... interesujący z kilku powodów, ale przede wszystkim dlatego że po raz kolejny dla naszej klasy wyłożony został trójkąt "czysta", a na niebie do późnych godzin południowych królował tylko jednolity błękit. Od początku byliśmy nastawieni bardzo sceptycznie. Przed startami lotnymi, na zachodzie bardzo szybo zaczęły się pojawiać pierwsze cu, aby w błyskawicznym tempie wypiętrzać się i rozlewać. Dodatkowo nad cu piętra niskiego pojawił się elegancki alto. W między czasie sędzie przyniósł nowe taski "B". Z nadzieją liczyliśmy na obszarówkę, ale nie... kolejny trójkąt "czysta", tylko na zachód (poprzednie zadanie skutkowało by dolotami klas z przeciwnych kierunków). Nic to..trzeba lecieć i tutaj pojawia się kolejna interesująca kwestia - holówki. Ja dostałem Brygadiera, który dzisiaj wyjątkowo dychawicznie ciągnął w górę. Przede mną wyczepiły się trzy szybowce startujące za mną, a ja mam ledwo 500 metrów. Skutkowało to przeciągnięciem holu aż nad środek lotniska, z którego powrót do komina kosztował mnie spadek na ca. 400m. To w sumie pryszcz, bo do swojego Morana powrócił prawowity właściciel Gerhard Ciepły, który elegancko wyholował Mariana około 9 km od lotniska i tam radośnie zostawił machając skrzydłami.
Nauczeni błędami z oblotu poprzedniej 300, tym razem przecięliśmy sektor startu nisko, by następnie się wykręcić i zaliczyć go ponownie. Lecimy... nie wygląda to zachęcająco. W kierunku 1PZ ciemne rozlewające się chmury, z którym popaduje deszczyk. Jeden komin przesądził o tym, że mało koleżeńsko znowu odłączyłem się od Mariana goniąc za stadkiem kilku szybowców. Z premedytacją leciałem do pola. Zastanawiałem się tylko czy przędzie to jeszcze przed 1PZ, czy może uda się wylądować w Lesznie. W bagażniku już chłodziły się dwie puszeczki złotego trunku. Trzymając się innych przepychałem się do przodu, aż w okolice 1PZ gdzieś się wszyscy zapodziali. W międzyczasie Marian podjął decyzję o odpuście i zaoferował wsparcie w postaci gotowości do szybkiego wyjazdu na ratunek co nieco mi ulżyło i pozwoliło spokojniej pogodzić się ze zbliżającym się końcem lotu w zaoranym. Po 1PZ pogoda odmieniła się o 180 st. Z pomiędzy pięknych białych cu, prześwitywał jasny błękit, a noszenia wzrosły do 3-4 m/s. Wciąż strach było się odwracać za siebie, ale to nie był jeszcze czas do namysłu o powrocie. Potem poszło już raczej z górki, aż do boku powrotnego (146 km). NA wysokości Leszna zadołowałem na 900m z brakiem perspektywy na dalszy lot. W stronę lotniska niebo zakryte łachą alto. Zdecydowałem o próbie odbicia na północ i przebicia się mocno piętrzącym szlakiem. Udało się, co jednak o mały włos (a dokładniej 6m) nie kosztowało mnie fotolądowaniem po dziabnięciu TMA Poznania. Udało mi się za to wpuścić w nie kolegę z Pirata Tak czy inaczej udało się... prześlizgnąłem się do lotniska i na ok 30 km przed punktem wykręciłem słaby komin dolotowy, aby później już w masełku dolecieć do celu.
Dla klas Standard i Kobiet, dzień zakończył się wielkim polowaniem. Doloty z wózkami przewidziane do późnych godzin nocnych.
Foto z lądowania dzięki uprzejmości Mariana:
|
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-07-18, 23:42
|
|
|
Yes, we can! |
|
|
|
|
Marian
Marian
Dołączył: 26 Sie 2010 Posty: 429 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-07-19, 20:20
|
|
|
Dzień wczorajszy … No cóż – byłby to ciekawy materiał dla psychoanalityka, ze specjalnością geriatryczną, lub co najmniej problemów wieku średniego… Wieczorem byłem w nastroju do poszukania sobie mocnego sznura, względnie jakiejś ściany do walenia łbem… Na szczęście nasz przedsionek do przyczepy jest z miękkich tworzyw, więc rano dzisiaj obudziłem się z całą głową – i dobrze…
Dzisiaj prognozy poranne były Dwojakie - poranna mgła i rosa wskazywały na raczej fajne warunki, a za to internetowe systemy kreowania pogody zgłaszały pewne wątpliwości… Podobnie zresztą jak nasz MeteoMan, który również nie był w pełni przekonany co tam się będzie działo na górze. Postawa Meteo była dla mnie pewną zachętą do porzucenia wczorajszej depresji – ilekroć dotąd nie wypowiadał się o pogodzie z dużą pewnością, zawsze wychodziły super warunki. Co prawda zaraz po starcie nie byłem ciągle jeszcze optymistą, gdyż nie mogłem się wykręcić do podstawy, pomimo że cała reszta naszej klasy już tam nerwowo się kręciła czekając na otwarcie startu lotnego, ale wreszcie znalazłem jakąś dwójkę, dokręciłem się pod chmurę, pod którą spokojnie czekał na mnie Tomek i wreszcie ruszyliśmy na trasę. Na dzisiaj była obszarówka – średnio ok. 200 km po punktach, z minimalnym czasem oblotu 3 godziny i dwoma dużymi rejonami (35 i 25 km). Warunki okazały się dużo lepsze od oczekiwań. Do pierwszego rejonu, gdzie (nieco za wcześnie) odwinęliśmy, po przeleceniu ok. 60 km, uzyskaliśmy ok. 65 km/h. Do drugiego rejonu z kolei, kolejne 70 km przelecieliśmy z prędkością ponad 80 km/h i okazało się, że mamy za dużo czasu na oblecenie ostatniego punktu. W efekcie obaj wykręciliśmy ok. 73 km/h i załapaliśmy się na górną połówkę w klasyfikacji. Jutro ostatnia konkurencja …
|
_________________
|
Ostatnio zmieniony przez Marian 2014-07-23, 08:08, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Marian
Marian
Dołączył: 26 Sie 2010 Posty: 429 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-07-22, 07:00
|
|
|
Ostatni dzień zawodów był gorący… Od samego rana już trudno było wytrzymać w miejscach niezacienionych, w tych osłoniętych od słońca lekkie powiewy wiatru pozwalały (do czasu) jakoś przeżyć. Wszystkie prognozy wszakże wskazywały na dobre warunki do rozegrania ostatnich konkurencji, przy czym Tomek Krok z góry zapowiedział, że zadania zostaną rozdane na starcie i będą tak dobrane, żeby były „przyjazne” dla zawodników (co w jakiś sposób stanowi komentarz do wcześniej wykładach tras ). Ponieważ zapowiadano wysokie podstawy (nawet do 2600 m!) wydłużono do 30 minut czas między startem ostatniego zawodnika, a otwarciem startu lotnego, a dla zmuszenia zawodników do szybkiego odchodzenia na trasy i nie robienia tłoku nad lotniskiem, wprowadzono limit 30 minut na odejście na trasę po otwarciu startu. Nam ostatecznie wyłożono ok. 230 km – najpierw ok. 60 km na wschód, potem bok blisko 120 km na zachód i wreszcie powrót od zachodu z odległości pond 50 km. Trasy dla innych klas wyglądały podobnie, czyli znowu trójkąt okazał się ulubioną figurą geometryczną Task Settera Zaletą wszystkich tras było to, że w drodze z pierwszego do drugiego punktu przebiegały w zasadzie nad lotniskiem, dając szansę „spóźnialskim” na powrót do lotniska bez zaliczania drugiego punktu i „załapanie się” na imprezę zakończeniową.
Na trasę odeszliśmy z Tomkiem 20 minut po otwarciu startu lotnego, przy podstawach sięgających 2000 m i w drodze do pierwszego punktu przez większość trasy wychodziła nam prędkość blisko 100 km/h. Noszenia na tym boku dochodziły do 3 – 3,5 m/s średniego i warunki mocno już przypominały nasze majowe stalowowolskie „petardy”. Tuż przed pierwszym punktem pojawiła się dziura wymagająca długiego, ponad 20 km, przeskoku do punktu i powrotu pod cumulusy, które tymczasem zaczęły się w tym rejonie rozpadać i dopiero na 900 m znalazłem pierwszy komin dający coś więcej niż 1 m/s średniego noszenia, który pozwolił mi się wdrapać kilkaset metrów wyżej, a następnie kolejny, dzięki któremu wróciłem na przyzwoitą wysokość ok. 1500 m. Potem aż do połowy drugiego boku wróciły mocne noszenia i podstawy ponad 2000 m. Podczas gdy ja wybrałem lot do drugiego punktu po północnej stronie „kreski” Tomek poszedł południem, gdzie zasadniczo napotkał na podobne warunki i w efekcie spotkaliśmy się gdzieś w okolicach Krotoszyna, gdzie po chwilowym kryzysie wywołanym łachą cirrusa udało nam się nieco przyspieszyć. Podczas gdy część zawodników z naszej klasy atakowała drugi punkt i nisko wracała szukając dogodnych noszeń, ja zdecydowałem się najpierw wykręcić sufit, potem wykonałem 20 km przeskok do punktu i z powrotem, aby później dokręcić ponownie podstawę (ok. 2100 m) i zrobić dolot z ponad 50 km ze średnią prędkości ponad 150 km/h. Tuż przed linią mety ponownie spotkaliśmy się z Tomkiem, dzięki czemu wykręciliśmy taką samą prędkość na trasie (ok. 77 km/h), która dzięki lepszemu współczynnikowi Foki dała mi 3 miejsce tego dnia, a Tomkowi zapewniła objechanie w ostatniej konkurencji Franka Mazura i zajęcie ostatecznie 7 miejsca w całych zawodach. Ja zakończyłem na miejscu 11, co zawdzięczam spadkowi morale na drugim trójkącie 300…
Z dotychczasowych naszych zawodów w Ostrowie te były zdecydowanie najbardziej udane jeśli chodzi o ilość rozegranych konkurencji, no i co najważniejsze przywozimy z Tomkiem po diamencie za trójkąt 300!!! |
_________________
|
Ostatnio zmieniony przez Marian 2014-07-23, 08:06, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Vex
Tomek Kalinowski
Wiek: 38 Dołączył: 11 Maj 2009 Posty: 354 Skąd: z nienacka
|
Wysłany: 2014-07-22, 07:26
|
|
|
Krótki komentarz fotograficzny:
Prysznic na powrocie w okolicach Kielc:
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|